Dzisiejszy post będzie o tym, że kolokwialnie rzecz ujmując przegięłam pałę z ilością balsamów w moim koszyku i mam ogromną nadzieję, że ten post przyczyni się do mobilizacji zużycia ich przed terminem daty końca ważności. Mam okropnego lenia w używaniu balsamów regularnie i codziennie, ale zdaję sobie sprawę, że najwyższy czas to zmienić. Poniżej przedstawiam Wam całe towarzystwo, które tylko czeka aż po nie sięgnę, a ja sama nie wiem za co się zabrać w pierwszej kolejności...
Balsamy z Oriflame, mają dosyć żelową, lekką konsystencję i intensywny zapach. Średnio za nimi przepadam, ale muszę je jakoś przemęczyć latem. :)
To masło bardzo lubię, choć czasem pojemność 470 ml mnie przeraża... ;) Kiedy ja je zużyję?
Trójca do zadań specjalnych. Muszę się za nią zabrać, w końcu lato tuż, tuż... :)
Nie wiem po co mi samoopalacze przy mojej miłości do jasnej karnacji. ;-P Po prostu to przemilczmy.
Zdecydowanie są to moi ulubieńcy. Piękne zapachy!
Rozświetlacjące balsamy, idealnie powinny sprawdzić się latem.
Pragnę oficjalnie ogłosić tutaj, wszem i wobec, że nie kupię więcej ani jednego balsamu dopóki nie zużyję tego co mam w zasięgu ręki, oraz że na bieżąco będę informować Was o moich postępach w ich zużywaniu. No to teraz czuję się zobligowana. :) Zaczynam od dzisiaj! Trzymajcie kciuki. xoxo Monika :)