Hej! Dzisiaj przychodzę z recenzją brązującego musu do ciała od Bielendy, który całkiem przypadł mi do gustu. Jeśli chcecie poznać moją opinię na temat tego produktu, zapraszam dalej! :)
Cena: +/-14 zł
Opakowanie: Plastikowe, solidne, z odkręcanym wieczkiem, dzięki czemu produkt możemy zużyć do końca i nie trzeba się bawić w rozcinanie i kombinowanie. Opakowanie ma pojemność 200 ml co jest dla mnie plusem, ponieważ możemy go zużyć do końca zanim nam się znudzi. :)
Konsystencja i zapach: Produkt ma konsystencje lekkiego musu/masła o kremowym kolorze. Zapach jest dosyć specyficzny, nieokreślony, trochę wyczuwam jakieś orzechy, ale czy nazwałabym to zapachem orzechów, gdyby nie było to napisane na opakowaniu? Niekoniecznie. ;) Jednak najistotniejsze jest to, że mus nie pachnie typowym samoopalaczem.
Jak go stosuję: Używam go każdego dnia, raz dziennie.
Działanie: Mus przy regularnym stosowaniu nadaje naszej skórze piękną, subtelną opaleniznę, bez smug. Na skórze można dostrzec gdzie nie gdzie delikatne, złote drobinki, które mienią się w świetle. Osobiście bardzo lubię ten efekt, gdyż nie jest on nachalny, a jednak coś migocze. Dodatkowo produkt ten nawilża i sprawia że nasza skóra jest gładka i bardzo przyjemna w dotyku, wygląda promiennie i zdrowo. Mus rozprowadza się na skórze dosyć łatwo i nie trzeba długo czekać, aż się wchłonie.
Wady: Wadą może być ten specyficzny zapach, który dla mojego nosa nie jest ani przyjemny ani nieprzyjemny. Mus nie daje natychmiastowego efektu opalenizny tak jak typowe samoopalacze. Musimy być systematyczne w jego stosowaniu.
Czy kupię ponownie? Dlaczego nie? Polubiliśmy się. :) Myślę, że jest idealny na jesienno/zimową porę roku choć wiosną i latem też chętnie bym po niego sięgała. Jak do tej pory jest to mój ulubiony produkt samoopalający, wcześniej nigdy jakoś nie byłam ich fanką ze względu na okropny zapach. :)
Używacie samoopalaczy w okresie jesienno/zimowym? Macie jakiś ulubieńców
w tej dziedzinie? A może miałyście okazję stosować ten mus? Dajcie znać
co myślicie! Pozdrawiam, xoxo Monika :)
o, to fajnie, że nie jedzie samoopalaczem :) nie lubię tego specyficznego zapachu, muszę go w końcu otworzyć i wypróbować :)
OdpowiedzUsuńja nie uzywam samoopalaczy wogóle ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs, do wygrania bon do sklepu (H&M, C&A, New Yorker czy Reserved) Zgłoszenia do 13 grudnia ! :)
fashion-style-viola.blogspot.com/2012/11/konkurs-wygraj-bon-na-zakupy.html
ciekawe, ciekawe .. chyba przejdę się go kupić :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
Z kremów brązujących bardzo lubię kolastynę ;) a ten mus czeka grzecznie w moim kosmetycznym pudle ;)
OdpowiedzUsuńnie używam takich produktów, ale dobrze, że nie jest typowym samoopalaczem :)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco:) ja nie stosuję samoopalaczy
OdpowiedzUsuńnie przepadam za samoopalaczami, mają ten specyficzny smrodzik
OdpowiedzUsuńja używam teraz kremu brązującego od Lirene, ale ten w przyszłości chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeż go używałam i byłam zadowolona:) Rzeczywiscie daję efekt subtelnej opalenizny już po 4-5 dniach:) Napewno do niego wrócę:)
OdpowiedzUsuńP.S Zapraszam do mnie na rozdanie!
I nie pozostawia żadnych smug? Nie przepadam za samoopalaczami, zazwyczaj jedynie opalam się za pomocą słońca :) Ale plus, że nie jest to typowy samoopalacz, a jedynie balsam brązujący :) Może kiedyś z braku laku się skuszę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie musy! ;)
OdpowiedzUsuńodpowiedź na tamto pytanie xd :
OdpowiedzUsuńKot Perski Szynszylowy Srebrzysty ♥